W 5 kolejce Keeza Ligi Okręgowej naszym przeciwnikiem był zespół BKS Bobrzanie Bolesławiec.
W poprzednim sezonie oba zespoły zmierzyły się tylko raz. W Lubaniu górą byli goście, którzy wygrali 3:2! BKS przystępował do tego spotkania z nadzieją na podtrzymanie serii 3 kolejnych zwycięstw, natomiast Łużyce były uskrzydlone ostatnią wygraną z Nysą Zgorzelec.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, tuż po losowaniu, nasz zespół otrzymał podarunek w postaci kubka od zespołu BKSu Bolesławiec. Na tym jednak uprzejmości się skończyły i chwilę później za sprawą gospodarzy rozpoczął się mecz. Warto zaznaczyć – kolejny raz deszczowy! Piłka bardzo mocno się ślizgała i była trudna do opanowania. Bolesławianie korzystając z atutu własnego boiska grali w strefach, które pozwalały im rozgrywać piłkę. Przez pierwsze dwadzieścia minut mecz toczył się głównie w środku pola. Jedna i druga ekipa dochodziła na wysokość pola karnego po czym traciła piłkę za sprawą defensywy przeciwników. Z każdą minutą obie ekipy się otwierały, co zaczynało powodować większą ilość sytuacji podbramkowych. W 22. minucie, z rzutu wolnego dośrodkowywał Konrad Starczewski. Piłka została wybita przez jednego z obrońców gospodarzy, ponownie trafiłą pod nogi Konrada, który pięknym strzałem umieścił ją w siatce. 1:0? Niestety nie. Asystent sędziego zasygnalizował pozycję spaloną jednego z naszych zawodników i gol nie został uznany. Sytuacja była mocno kontrowersyjna. Do końca regulaminowego czasu pierwszej połowy za dużo się nie wydarzyło. Arbiter postanowił doliczyć minutę. Już w doliczonym czasie kontratak przeprowadził nasz zespół. Z głębi pola na skrzydło zagrał Kamil Sitek. Piłka trafiła do Damiana Bojdzińskiego, który po minięciu obrońcy zagrał do Damiana Buzały, ten z pierwszej piłki podał do Kamila Młynarskiego, a popularny Młynek po opanowaniu piłki oddał strzał. Pierwsze dwie próby zostały zablokowane przez obrońców BKSu, ale za trzecim razem piłka trafiła już do siatki! 1:0? Niestety nie! Arbiter meczu Piotr Kuzia w tym przypadku dopatrzył się zagrania ręką u Kamila Młynarskiego... Nasz zespół zaczął protestować i szukać sprawiedliwości u sędziego liniowego, który stał w bezruchu, jednak bezskutecznie. Moment później arbiter zakończył pierwszą połowę, a zawodnicy ze złością udali się do szatni.

Początek drugiej części nie był udany dla naszego zespołu. To gospodarze stwarzali sobie sytuacje i nakrecali grę, a w 53 minucie wyszli na prowadzenie. Dośrodkowania z rzutu wolnego piłka otarła się o mur, w polu karnym odbiła się jeszcze od dwóch zawodników BKSu i dość przypadkowo trafiła na głowę Marka Majki, który umieścił ją w siatce. 5 minut później ten sam zawodnik podwyższył na 2:0. Piłkę z bocznego sektora wrzucił Posadowski, a Majka głową pokonał Michała Trzajnę. Zespół Łużyc to zespół waleczny i nie trzeba było długo czekać na odpowiedź. Minutę później, po zagraniu Konrada Starczewskiego ze skrzydła, w piłkę nie trafił głową Kamil Młynarski, obrońca Kamil Posadowski wybił ją wprost przed Damiana Buzałę, który huknął po ziemi z pierwszej piłki, umniejszając futbolówkę w lewym dolnym rogu bramki! Ten gol dał wiarę i nadzieję, nawet na trzy punkty! Zespół Łużyc nie po raz ostatni ruszył do zaciekłych ataków. Swoje szanse mieli Konrad Starczewski, Damian Berliński, dwoił się i troił także Damian Bojdziński i Kamil Młynarski. Brakowało nam jednak dokładności, a solidna defensywa gospodarzy skutecznie rozbijała nasze ataki. W 82. minucie po szybkim konrataku kropkę nad i postawił Adrian Kulesza, trafiając na 3:1. Łużyce wciąż bardzo intensywnie atakowały, z rzutu wolnego minimalnie chybił jeszcze Oskar Pietruszewski, ale wynik nie uległ już zmianie i po doliczeniu 8 minut arbiter zakończył widowisko!

Przegrywamy na ciężkim terenie w Bolesławcu, myślę, że z jednym z faworytów do awansu. Trudno jednak zaakceptować to, że strzelając dwie bramki w 1 połowie do przerwy remisujemy 0:0. Ja nie będę tutaj dyskutował i oceny sytuacji się nie podejmę. W 2 połowie wychodzimy zmotywowani, ale tracimy przypadkową bramkę po rzucie wolnym, gdzie naprawdę, od trzech zawodników piłka się odbija, można powiedzieć ,,tenis stołowy". Próbowaliśmy gonić wynik, za chwilę dochodzimy na 1:2, gdzieś tam jesteśmy coraz bliżej, niestety w końcówce tracimy bramkę na 3:1. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie zabrakło nam argumentów, jeśli chodzi o sytuacje i grę. Podjęliśmy walkę, ale na tą chwilę 3 punkty zostają w Bolesławcu, postaramy się zrewanżować u siebie w przyszłym półroczu. – powiedział po meczu trener Łużyc, Jarosław Wichowski.
Bolesławiec, Stadion Miejski przy ulicy Spółdzielczej w Bolesławcu.
5. Kolejka KEEZA ligi okręgowej seniorów sezonu 2020/2021
BKS Bolesławiec - Łużyce Lubań 3:1 (0:0)
Bramki: Marek Majka (53‘ i 58‘), Adrian Kulesza (82‘) oraz Damian Buzała (59‘)
Żółte kartki: Puzio, Dul oraz Młynarski, Sitek, Trzajna, Fereniec
Sędziowali: Piotr Kuzia oraz Krzysztof Tokarczyk i Tomasz Wójcik
Frekwencja: 175 widzów
Łużyce Lubań: Michał Trzajna - Jakub Jakubczyk (Konrad Mandżejewski 86'), Damian Buzała, Tomasz Czuchryta, Marcin Fereniec (Grzegorz Lużyński 86') - Konrad Starczewski (Mikołaj Pietroński 75') - Damian Berliński, Oskar Rymer, Damian Bojdziński - Kamil Młynarski, Kamil Sitek (Oskar Pietruszewski 86").
Trener: Jarosław Wichowski
BKS Bobrzanie Bolesławiec: Jakub Walczak – Mateusz Olesiński, Sławomir Dul, Michał Kapusz, Piotr Kuczyński (Bartosz Gudzowski 88') – Marek Majka (C) (Oskar Pochwała 84'), Adrian Kulesza (Radosław Tabor 88'), Mateusz Medyński, Krzysztof Dmuchowski (Kamil Posadowski 46') – Dawid Kowalonek, Adrian Puzio (Marcin Szaja 74')
Trener: Sebastian Tylutki